Wiadomości z rynku

czwartek
21 listopada 2024

Widmo e-myta krąży po Polsce

Przewozy. Elektroniczny system poboru opłat za korzystanie z dróg (ETC)
17.09.2010 00:00:00
Do tworzenia elektronicznego systemu poboru opłat za korzystanie z głównych dróg nasz rząd podszedł według tradycyjnego polskiego systemu: już na wstępie jesteśmy spóźnieni z realizacją tego przedsięwzięcia. W tych dniach rząd ma wybrać firmę, która zbuduje u nas system tzw. e-myta i będzie nim zarządzać. Nowy system ma między innymi doprowadzić do sytuacji, że samochody ciężarowe nie będą musiały zatrzymywać się przy bramkach autostradowych. Teoretycznie przewozy powinny stać się łatwiejsze.
Przewoźnicy z niepokojem czekają na rozwój wydarzeń, bo wiele wskazuje na to, że w efekcie wprowadzenia nowego systemu koszty ich działalności znacznie wzrosną.
Wiele niewiadomych
Nowy system pobierania opłat musi zacząć działać już 1 lipca 2011 roku, bo wtedy przestają obowiązywać winiety. Tymczasem wciąż nie wiadomo, kto go zbuduje, bo Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza drogami w naszym kraju, dotychczas nie wybrała wykonawcy (wydanie zamykamy 14 września), mimo że przygotowywała się do tej operacji od dwóch lat, a przetarg prowadzi od zeszłego roku. Rzecznik prasowy GDDKiA Marcin Hadaj przyznał na łamach Dziennika Gazety Prawnej, że opóźnienie faktycznie nastąpiło. Nazwę firmy, która zbuduje ten system, poznamy podobno we wrześniu. Problem w tym, że jest wiele innych niewiadomych.
Dyrektor Departamentu Transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Tadeusz Wilk: - Nie wiemy, jakie będą koszty wprowadzenia systemu elektronicznego poboru opłat w Polsce, przede wszystkim jaka będzie wysokość opłat. Ustawa ogranicza je do 2 złotych za kilometr. Z różnych informacji docierających do nas z Ministerstwa Infrastruktury wynika, że opłaty za samochody ciężarowe miałyby wynosić 46 groszy za kilometr, ale nie wiadomo, czy byłaby to stawka maksymalna, czy np. średnia. Z szacunkowego tylko porównania tych stawek wynika, że znacząco wzrosłyby obciążenia finansowe przewoźników po wprowadzeniu e-myta.
Według nas nie powinno się pogarszać warunków, bo transport już w tej chwili balansuje na krawędzi opłacalności. Stoimy na stanowisku, że system powinien być tak skonstruowany, aby on sam nie pochłaniał dużo środków uzyskiwanych z opłat. Powinny one być przeznaczane na remonty i budowę dróg. Ponadto system powinien być prosty i łatwy w obsłudze. Co równie istotne, powinien on dać możliwość wykorzystywania jednego urządzenia pokładowego do obsługi opłat w różnych krajach. Już teraz kierowcy muszą wozić po cztery urządzenia, aby uiścić opłaty na Słowacji, w Czechach, Austrii i w Niemczech. Niedługo zabraknie im szyby, żeby montować kolejne. Unia Europejska zaleciła zunifikowanie tych systemów, ale na razie nikt nic nie robi w tym kierunku.
ZMPD zwróciło się do przewoźników o wypełnienie ankiety dotyczącej planowanego wprowadzenia elektronicznego systemu poboru myta w Polsce. "Na pewno zdajecie sobie Państwo sprawę z drastycznej zmiany, jaka nas wkrótce czeka, jak również z zagrożeń dla środowiska przewoźników drogowych płynących z wprowadzenia e-myta." - czytamy komunikat na stronie internetowej Zrzeszenia. - "ZMPD chciałoby jak najdokładniej określić potencjalne zagrożenia oraz oszacować koszty społeczne wprowadzenia tego systemu. Chcielibyśmy do tego projektu zaangażować najlepszych specjalistów - naukowców. Do analiz potrzebne są jednak wejściowe dane obliczeniowe.
Powodzenie projektu w głównej mierze zależy od danych, które przekażą nam przewoźnicy."
Zdaniem Izabelli Mitraszewskiej z Centrum Zarządzania i Telematyki Transportu planowane wysokie opłaty i niski opust przy opłacie abonamentowej (maksymalnie 13 procent) spowodują duży wzrost kosztów transportu. Przy założeniu płatnego przebiegu 50.000 km i średniej opłacie 1 zł/km, suma opłat wyniesie 50 tys. zł, podczas gdy obecnie koszt najdroższej winiety nie przekracza 3 tys. zł.
W pośpiechu
GDDKiA zarezerwowała na realizację systemu 3,88 mld zł. Według ekspertów wycena jest za niska. Chodzi o to, że ciężarówki nie będą musiały zatrzymywać się na bramkach przed autostradami, natomiast auta osobowe tak. Ich kierowcy będą płacić za przejazd tak jak do tej pory. Utrzymanie systemu ręcznego poboru opłat dla samochodów osobowych według niektórych ekspertów podroży oferty konsorcjów o 400 mln euro.
Zwiększenie kosztów budowy to też skutek zalecenia Ministerstwa Infrastruktury, które kazało dostawcom uwzględnić w cenie aż 2 tys. km autostrad oraz 5 tys. dróg ekspresowych, tymczasem na początek system obejmie tylko 650 km autostrad i około 600 km dróg ekspresowych.
Ministerstwo Infrastruktury, które nadzoruje działalność GDDKiA, zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą. Według rzecznika prasowego resortu Mikołaja Karpińskiego system będzie gotowy na czas. GDDKiA musi szybko wybrać wykonawcę. W przeciwnym razie narazi budżet na straty sięgające nawet miliarda złotych. Tyle państwo dostaje co roku od kierowców ciężarówek jeżdżących po naszych drogach.
Resort przypomina, że już działający w Czechach system udało się wdrożyć w ciągu 178 dni. Podobne do czeskiego systemy działają obecnie w większości krajów europejskich, m.in. w Austrii, we Włoszech i w Hiszpanii.
Satelitarny czy mikrofalowy?
Według Instytutu Globalizacji decydenci przy wprowadzeniu systemu muszą kierować się interesem użytkowników, a więc kierowców ciężarówek i właścicieli firm transportowych. W większości opinii uczestników rynku o wyborze technologii powinny decydować: cena urządzenia pokładowego, koszty jego użytkowania, łatwość montażu oraz prostota obsługi.
System e-myta pozwala w sposób bardziej skuteczny egzekwować opłaty drogowe i zarządzać ruchem tranzytowym po autostradach i drogach ekspresowych. W odróżnieniu od systemu winietowego, gdzie pobierane są opłaty zryczałtowane, koszty ponoszone są na podstawie rzeczywistej ilości przejechanych kilometrów.
Nie bez znaczenia są więc także korzyści dla budżetu państwa. Decydenci powinni wybrać więc inwestycję tańszą, która szybciej się zwróci i będzie przynosiła większe dochody.
W opinii ekspertów technologią, która spełnia powyższe kryteria, jest technologia DSRC (Dedicated Short-Range Communications), oparta na łączności mikrofalowej.
Według doświadczeń austriackich, koszty obsługi systemu e-myta pochłaniają około 10% rocznego przychodu. To o 5% mniej niż stanowią regulacje Unii Europejskiej. Z kolei w Czechach inwestycja w e-myto zwróciła się już po siedmiu miesiącach. Z dwóch ofert zakwalifikowanych do finalnej fazy przetargu na e-myto w Polsce, oferta na system mikrofalowy jest o 20% tańsza. Według Instytutu Globalizacji w przypadku wyboru tej technologii szybciej zwrócą się też wydatki poniesione przez Skarb Państwa. System satelitarny, zdaniem ekspertów, ma być jednak tańszy w przypadku dalszej rozbudowy jego sieci.
Na niedawnej konferencji Truck&Business Polska Izabella Mitraszewska z Centrum Zarządzania i Telematyki Transportu, porównując dwa systemy elektronicznego poboru opłat, zwróciła uwagę m.in. na to, że DSRC (system mikrofalowy) wymaga rozbudowy infrastruktury drogowej (bramka na początku i na końcu trasy objętej opłatą, okablowanie - łaczność przewodowa z centralą), charakteryzuje się też małą elastycznością i wymaga dodatkowych kosztów budowy i utrzymania infrastruktury. System satelitarny (GPS/GSM) nie wymaga rozbudowy infrastruktury (zbędne są bramki do naliczania opłat, aparaturę kontrolna można zainstalować na istniejących elementach), jest elastyczny i nie generuje dodatkowych kosztów budowy i utrzymania infrastruktury. W obu przypadkach konieczne jest zamontowanie urządzenia pokładowego.
E-myto w Europie
System e-myta oparty na technologii mikrofalowej działa już w większości krajów w Europy. Na Słowacji funkcjonuje system satelitarny. Polscy kierowcy skarżą się na system słowacki, gdzie częste kontrole policyjne i problemy z obsługą urządzeń utrudniają poruszanie się po tych drogach. Chwalą natomiast rozwiązania czeskie i austriackie, gdzie z sytemu korzysta już 150.000 polskich "tirowców".
Trwa przetarg na wprowadzenie elektronicznego poboru opłat na nowych odcinkach w Czechach i we Francji. Czesi uruchomili e-myto na ok. 1 tys. km autostrad w 2007 r. Wybrali system mikrofalowy. Teraz zdecydowali się rozszerzyć sieć dróg na kolejny 1 tys. km tras krajowych (tym razem ma to być podobno system satelitarny). System mikrofalowy obowiązuje również w Austrii. Takie rozwiązanie rozważa też Białoruś, jednak już Francja chce objąć systemem satelitarnym ok. 14 tys. km dróg. Do wprowadzenia systemu satelitarnego są też przekonani Belgowie i Duńczycy, choć tam przetargi jeszcze nie zostały ogłoszone. Kolejne kraje przygotowują się do ogłoszenia postępowań. W ciągu dwóch lat przetarg na wprowadzenie e-myta chce ogłosić Szwecja.
Komisja Europejska wymaga, by za dwa lata kierowcy ciężarówek poruszający się po Europie mogli rozliczać się za korzystanie z dróg w systemach elektronicznych, posiadając w kabinie jedno urządzenie rejestrujące. Obecnie, ponieważ systemy są oparte na różnych technologiach, potrzebują kilku. Tymczasem nic się w tej sprawie nie dzieje, przewoźnicy liczą się z koniecznością zakupu kolejnych urządzeń pokładowych. Obyśmy znowu nie obudzili się z ręką w nocniku.
Etapy wdrażania systemu
Zgodnie z przepisami (m.in. ustawy o zmianie ustawy o drogach publicznych) od 1 lipca 2011 r. w Polsce ma obowiązywać opłata elektroniczna pobierana na zasadach określonych w ustawie z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych i innych przepisach prawa.
Elektroniczny system poboru opłat (ETC) zastąpi dotychczasowy system winietowy i ma stanowić jednolity, przejrzysty i uporządkowany system opłat na drogach zarządzanych przez Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad.
Ministerstwo Infrastruktury podjęło działania związane z wdrożeniem ETC w zakresie legislacji. Przygotowano projekt rozporządzenia w sprawie obliczania maksymalnej stawki opłaty elektronicznej. Projekt określa metodę obliczania maksymalnej stawki za przejazd 1 kilometra drogi krajowej, która zgodnie z proponowanym rozwiązaniem będzie odrębnie obliczana dla danej klasy technicznej dróg krajowych lub jej odcinka, na których przewiduje się wprowadzenie poboru opłaty elektronicznej. Zaproponowane w projekcie rozwiązanie przewiduje powiązanie maksymalnej wysokości stawki opłaty elektronicznej z całkowitymi kosztami, koniecznymi do poniesienia w związku z przygotowanie, budową oraz późniejszą eksploatacją danej drogi krajowej lub jej odcinka. Koszty te mogą zostać powiększone o przewidywaną stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału lub marżę odzwierciedlającą stopień poniesionego ryzyka. Na podstawie obliczenia ww. stawki wyliczona zostanie zróżnicowana wysokość stawek opłaty elektronicznej, która faktycznie będzie pobierana.
Resort infrastruktury przygotował też projekt rozporządzenia w sprawie wykazu dróg krajowych lub ich odcinków, na których pobiera się opłatę elektroniczną. Projekt rozporządzenia przewiduje w pierwszym okresie (od lipca 2011) objęcie opłatami ok. 650 km autostrad, ok. 570 km dróg ekspresowych oraz ok. 520 km dróg krajowych dwujezdniowych zarządzanych przez Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Pierwsza rozbudowa systemu planowana jest na styczeń 2013 r., a druga na styczeń 2014. W 2014 system obejmował będzie ok. 4400 km dróg (bez autostrad koncesyjnych). Możliwe jest również włączenie do systemu autostrad koncesyjnych. Koncesjonariusze, na zasadach fakultatywnych będą mogli przystąpić do systemu elektronicznego poboru opłat ETC, co wymaga stosownych porozumień ze stroną publiczną. Wdrażany system ETC będzie taką ewentualność przewidywał.
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.